Sezon truskawkowy czas zacząć! Uwielbiam truskawki pod każdą postacią, ale najbardziej pierwsze jeszcze niedojrzałe, zerwane prosto z krzaka. Mniam...
Żeby umilić sobie zbieranie truskawek w tym roku, zrobiłam lifting dekupażowy mojemu staremu koszyczkowi ;-) A dziś z córcią uzbierałyśmy pierwszą łubiankę truskawek...
A na koniec pyszna woda z cytryną, miętą i truskawkami, którą ostatnio piję litrami :-)
Koszyczek posyłam na wyzwanie do Silesian Craft!
Piękny koszyczek. A ja własnie wcinam truskawy. Tylko, że kupne.
OdpowiedzUsuńPieknie ci wyszedl koszyczek.
OdpowiedzUsuńTruskawek jeszcze nie jadlam brak im zapachu wiec w smaku tez pewnie beda liche i sporo kosztuja.Twoje pewnie pychotka co swoje to swoje.
Koszyczek po liftingu wygląda ślicznie, a truskawek z własnego krzaczka zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Czadowy koszyczek,chyba sobie taki zrobię i będę się lansować na mieście,a co tam:)Fantastyczny pomysł!Twój koszyk oczywiście:)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny koszyczek! Pełen truskawek wygląda obłędnie :)
OdpowiedzUsuńbardzo sympatyczne :)
OdpowiedzUsuńTak pysznie wyglągają truskawki w Twoim koszyczku...:)
OdpowiedzUsuńCudny truskawkowy koszyczek:)
OdpowiedzUsuńAle świetny koszyczek. Sama chciałabym taki mieć. Dziękuje za udział w wyzwaniu Silesian Craft.
OdpowiedzUsuńCudowna ta łubianka! :)
OdpowiedzUsuńŚliczny koszyczek! Dziękujemy za udział w wyzwaniu Silesian Craft
OdpowiedzUsuńz takim koszyczkiem to az ma sie ochote je zbierac:) nie jedna lubianke ale wiele:)
OdpowiedzUsuń